Omawiana płyta to jedno z najciekawszych wydarzeń w ambiencie. Wybitni, choć mało rozsławiemi kompozytorzy z W. T., wykreowali muzykę w której tendencyjne czyste, elektroniczne elementy zostały zastąpione przez analogowe hałasy.
To spowodowało że całość nasuwa skojarzenia ze znakomitym industrialem z lat 1970-1980 a’la Throbbing Gristle lub S. P. K.. Długą listę własnych starych studyjnych sprzętów cyfrowych i analogowych, tak nabytych jak i własnej produkcji, z dumą prezentują muzycy W. T. we wnętrzu okładki.
Nie licząc dysonansowych, fabrycznych odgłosów blach i maszyn na płycie jednak trochę brakuje rytmów. Nieraz tylko pojawiają się mocne i ciężkie pętle ale są one dość ciche i są dodatkiem do ogólnego tonu kawałka. W rezultacie mamy do czynienia z bezkompromisową i pozbawioną finezji materią. Jakość dźwięku jest wyśmienita i dzięki temu W. T. nie nuży. Pomieszczenie w domu, podczas odtwarzania cd, wypełnia trudna do wysłowienia, osobliwa i mroczna aura. Przypomina ona chyba klimat pracy naukowca podczas kontrowersyjnych badań w jakimś laboratorium fizycznym albo biotechnologicznym. To oryginalna cecha prawie wszystkich produkcji jednego z muzyków W.T., Roda Modella.
Reasumując, jest to nietuzinkowe, wartościowe i co najważniejsze nieniszowe dzieło, które może być zrozumiane i przetrawione jedynie przez dość małą grupę odbiorców – chyba tylko twórców i fanow ambientu oraz kolekcjonerów analogowych syntezatorów. Trudno stwierdzić, czy inne społeczności kiedykolwiek zainteresującą się tą ciekawą muzyką.