Avalanche Recordings 2023

godflesh purgeW czerwcu bieżącego roku ukazała się nowa płyta Godflesh. Jako wieloletni fan tego zespołu przyjąłem ten fakt z wielkim entuzjazjem. Przyznam, że również tym razem nie jestem zawiedziony. Po reaktywacji w 2009 roku, zespół mniej więcej w równych odstępach czasu serwuje słuchaczom nową porcję muzyki. Oprócz  studyjnych albumów pojawiły się  płyty koncertowe, epki, single, czy  kompilacje remkisów Godflesh. Jest dobrze. Czy nowa płyta "Purge" jest w stanie sprostać oczekiwaniom i gustom współczesnych słuchaczy? Cóż, Justin Broadrick i G.C. Green z niejednego pieca chleb jedli a może raczej w niejednym piecu wiele chlebów już upiekli i również na nowej płycie słychać te wieloletnie muzyczne doświadczenia. 

Płyta nie jest tak mroczna i melancholijna jak ostatni album "Post Self". Mamy tu do czynienia z ponownym ożywieniem sekcji rytmicznej. "Purge" łączy w sobie wiele elementów muzyki Godflesh z różnych okresów działalności. Znajdziemy tu czystość i dynamiczność "Pure", breakbeatowe rytmy przywodzące na myśl "Us & Them", nastrojowość i transcendencję "Selfless" a może bardziej "Post Self". To może bardziej moje indywidualne osobiste skojarzenia. Faktem jest, że to ten sam Godflesh, te same osoby. Justin K. Broadrick - gitara, wokal, G.C. Green - bas, machines - rytmy. Godflesh ma niewątpliwie swój oryginalny, styl, który od wielu lat przyciąga i hipnotyzuje wielu słuchaczy na całym świecie. 

Płytę rozpoczyna utwór "Nero". W sekcji rytmicznej zastosowano old schoolową już metodę zapętlonych breakbeatowych pętli z samplera. Na tym tle pojawiają się atonalne riffy gitarowe Justina Broadricka, podbudowane żywym basem G.C. Greena. Utwór wprowadza w przyjemny techniczny i transowy nastrój. Jednak po chwili sprowadzają nas na ziemię wykrzykiwane przez wokalistę niepokojące słowa: "THE SANE, THE SANE, THE RIGHTEROUS, WE FALL, WE FALL, AGAIN, AGAIN".

"Purge" czyli oczyszczenie, a może czystka? Zarówno tytuł jak i przekaz w formie tekstów są wieloznaczne i pozastawiają duże pole do własnej interpretacji. Teksty Broadricka są minimalistyczne, wieloznaczne. To często pojedyncze słowa, zwroty, które Justin Broadrick wykrzykuje w rytm jazgotliwej gitarowej muzyki opartej na technicznych, transowych rytmach. 

Na płycie sporo jest ciekawych riffów, brzmienie gitary i styl gry Justina Broadricka są niezmiennie ciekawe i hipnotyzujące. Pełne dysonansów, psychodelii, a jednocześnie ciepłe i miłe dla ucha, pomimo przecież mocnych przesterów. Bas G.C. Greena tym razem jest mniej przesterowany a więcej rozmyty w miksie, dodaje sporo dołu i stanowi niską podbudowę dla rytmicznej industrialnej maszynerii. 

Kolejne utwory oparte są o bardziej "tradycyjne" (dla Godflesh) prostsze rytmy być może z automatu a może z samplera. To nie istotne. Ale brzmią moim zdaniem ciekawie i  wraz z gitarami, basem, wokalem wszystko to świetnie współgra. Tak jak na Godflesh przystało.

Kolejna dobra płyta w dyskografii Godflesh. Z pewnością zasługuje na uwagę - każdego dobrego fana metalu przemysłowego. 

Łebski

Inne recenzje Godflesh oraz projektów z nim związanych na industria.org.pl

Godflesh "Post Self"

Godflesh "A World Lit Only By Fire"

Godflesh "Decline & Fall"

Godflesh "Pure"

Godflesh "Crush My Soul"

Greymachine "Disconnected"

JK Flesh "Nothing Is Free Ep"