Drukuj
Kategoria: Recenzje

Zoharum 2019

[wbrew] to przyimek łączący się z rzeczownikami [lub innymi wyrazami w ich funkcji] w celowniku; tworzy wyrażenia oznaczające działanie sprzeczne z czymś lub okoliczności kontrastujące z czymś; na przekór czemuś, pomimo czegoś. ,,Wbrewny'' składa się z 8 wolnych, metalowo grindcore'owych kompozycji. Okładka, będąca czarno-biało-brązowym digipackiem ma ciekawe ukazanie; słabo widać napisy. Widnieją one dopiero po zmianie kąta spoglądania na digipack. Litery czasami matowieją – ciekawe, ale okładka mogłaby być bardziej skomplikowana. W utworach wykorzystano materiały z ,,Modlitwy cyborgów'' i ,,Dyszy Smoka''. Postprodukcją zajęło się ,,Hagal''.

Wystarczy przesłuchać debiutancki album Rigor Mortiss, aby ocenić, że debiut oraz ,,Wbrewny'', choć odrębne brzmieniowo, są niemal równe w podejściu; 3 letnie brzmienie jest bardziej szczegółowe jeśli chodzi o detale … Zagęszczenie dźwięku jest tutaj atutem! Album nagrano jako kwartet. Początkowe trudności z odszyfrowaniem znaczeń niesionych przez wokalistów zostają przezwyciężone po relatywnie krótkim czasie – teksty są ok. Industrialną aurę uzyskano generując analogowy miks. Składniki ekstremalne, są poprzekształcane i dość ,,walcowe''.

Od strony stylistycznej do niczego nie można się doczepić, kompozycje są wysokiej jakości, praktycznie brak solówek; płyta jest przesiąknięta dobrymi, książkowymi chyba, wpływami. Utwory takie są na ostatnich albumach niektórych pionierów stylu (jeśli dobrze rozumiem T. Y. G. itp.) – muzyka konkretnie ciężka na interesujących platońskich dźwiękowych wpływach, dokładnie jakich, tego nie jestem pewien … to nie do ćwiczeń, możliwe, do picia gorzałki i spożywania machorki.

Ciekawa muzyka, ale może zostać zupełnie przeoczona przez lubiącego nieregularne rytmy fana przemysłu metalurgicznego. Klimat ogólnie się podoba, aura nostalgii nadaje powagi konstrukcjom, czyniąc je niemal mrocznym zgiełkiem. Zdaję sobie sprawę, że tej muzyki trzeba słuchać kompleksowo, chyba w aptekarskich dawkach i stylu pana Wiliamsa z ,,Wejścia Smoka''; umysł analityczny się tu nie nadaje; czynniki nie załatwią sprawy … formułę się zna lub nie – skąd (…)? Brakuje tudzież paradoksów … ale podejścia ścisłe są ostatnio mało przekonujące.

Mając dość dobrą intuicję w przypadku ukazywania się w sklepach tego typu mrocznych albumów, niestety przeoczyłem omawiane wydawnictwo. Trochę dziwne, że dużo muzyki industrialnej nie posiada dedykacji – tak jest niestety i tu. Jest to kolejna produkcja, którą przyjemnie się słucha nawet w nocy.

Formacja wypowiadając się o ogóle podejść w metalu industrialnym; konstatuje nowe pojęcia, inspiruje słuchaczy, zwracając uwagę fanów innych nurtów, a nawet pismaków, artystów, czy depresantów …, a może ogólnie ludzi pozalewanych kortyzolem?

Za przeżywanie rozmaitych emocji odpowiada z grubsza ludzka neurobiologia (oś podwzgórze – przysadka – nadnercza [HPA] … grupa neuroprzekaźników). Co stężenie, to emocja. Każdy może przecież mieć gorszy dzień … przecież osoby w internecie nigdy się nie smucą, ale czy naśladować ludzi z social mediów?

Po przesłuchaniu zauważyłem, że muzyka gitarowa o chłodnym charakterze dopasowała się do filmu. Polecam zatem wielu artystom owo ,,industrialne dziecko''. Zaś o tym czy ,,Wbrewny'' może się znaleźć na półce fana stylu ,,mrocznego i subiektywnego'' na razie pewnie nikt jeszcze nic nie może orzec w sensie że strzelił w 10. Ale czy na pewno nie może?, trudno powiedzieć w szumie jaki teraz jest nad ludźmi.

Możliwe, że to nie do E. T. i nie będąc kompetentnymi istoty, jedząc suplementy diety, przyjemnie słuchają tajemniczo – mrocznego projektu w klimacie wolnego metalu industrialnego.

Sokil