Self Released 2018

R. Sterling - Duress

Ale miazga ... dawno nie słyszałem takiej cyfrowej kakofonii! Mamy tutaj typowy rytmiczny power noise, taki niczym z Ant-Zenu (w stylu Synapscape, Asche, Converter); nie taki ,,rozmyty'', do jakiego przyzwyczaiły nas znane skądinąd japońskie formacje grające przesterowany ostry hałas (Government Alpha na przykład). Tutaj wszystko jest dokładnie zaplanowane i poukładane.

Jest to brzmienie typowo przemysłowe, ale od razu widać tu brzmienie cyfrowe, chyba metodę DAW (ale może się mylę). Sporo podobnej muzyki bez wokalu ostatnio się ukazuje, jednak w przypadku omawianej płyty mamy do czynienia z dość mocno ,,zniszczonym'', zdewastowanym, brutalnym  obrazem dźwiękowym. Ten niewielki album zadowoli z pewnością każdego szanującego się fana przesterów i szeroko rozumianej ekstremalności w muzyce.

Po włączeniu krążka, od razu zauważyłem iż dużo się tutaj dzieje. Najpierw mamy modulowane rytmy zbudowane z przesterów, a potem dość statyczne kompozycje oparte na zniekształconych oraz modulowanych w pasmach częstotliwości atmosferach, padach, dronach. Szkoda, iż istnieje tutaj zaledwie pięć kompozycji. Przydałoby się jeszcze kilka - tak aby całość zabrzmiała bardziej brutalnie, pompatycznie ... po prostu poprawnie, jak typowy album. Jeśli miałbym to do czegoś porównać, to jak wspomniałem, na myśl przychodzą mi różne formacje z labela Ant-Zen, czy może Ohm. ,,Duress'' jest mocne, hałaśliwe, ale w tej ,,muzyce'' mamy jakiś ślad humanizmu. Dlatego szanuję to niewielkie wydawnictwo! Inne albumy R. Sterlinga są według mnie znacznie słabsze.

Drumcomputer-Sokil