B. D. T. A. 2016

Emma Zunz – Emma Zunz

Zupełnie niedawno wpadła mi w ręce recenzowana płyta projektu Emma Zunz. Wywołała w moim umyśle, bardzo ostatnio roztargnionym, potężną ,,burzę''. Warto tu chyba zauważyć iż ze względu na dość dużą podaż muzyki, a co za tym idzie trudności z jakimi borykają się kompozytorzy, trudności związane z zaskakiwaniem odbiorców, jest to względnie trudne.

Wytwórnia B. D. T. A. ma swoją siedzibę we Wrocławiu. Niestety jak wynika z oficialnego Facebooka, wydawca ten chyba znacznie osłabił swoją aktywność. To duża strata dla fanów polskiej i unijnej alternatywy. Najlepsze w tym labelu jest według mnie ,,socjologiczne'' podejście do różnego rodzaju problematów. Jedynie te ,,zęby'' w emblemacie wydawcy, wywołują u mnie pewnien dysonans poznawczy.

Emma Zunz jest projektem dość znanym na polskiej scenie. W kontekście tego co ma do zaoferowania B. D. T. A. oraz wiele innych polskich labeli wydających szum, Emma Zunz prezentuje nadzwyczaj wysoki poziom. Nawet nieco płaski komputerowy charakter brzmienia tego ciekawego wykonawy jest teraz atutem. Mam tu oczywiście na uwadze ostatnich kilka lat. Na opisywanym albumie, który otrzymałem, podoba mi się to iż wszystkie utwory są dopieszczone, a nawet mogę pokusić się o stwierdzenie iż wszystkie lub większość ustawień kompresorów było w jakiś sposób ,,wymierzonych''. Efektem tego jest dobra precyzja – słychać tu, na kilku dłuższych kompozycjach dobry warsztat producencki autora numerów. Na uwagę zasługują też aranżacje. Utwory są przeważnie rozciągnięte na oknie ponad dziesięciu minut. Po zapoznaniu się z nimi nie mam odczucia znużenia czy rozleniwienia. Dobrze to kontrastuje z mnogością, krótkich dwu, trzyminutowych piosenek, jakich istnieje mnóstwo na serwerach. Nie do końca jestem jednak przekonany co do efektu jaki szata graficzna wywołuje na fanach formacji Emma Zunz. Czemu artwork przedstawia człowieka i głowę przedstawiciela wymarłego gatunku? To stan rozchwiania emocjonalnego lub skrajnego załamania nerwowego, czy co ... Mimo to muzyka jest na tyle ciekawa iż polecam to wydawnictwo Emmy Zunz (nazwa zaczerpnięta z dzieła sztuki pod tym samym tytułem). Muzyka ta przeznaczona jest dla fanów postprzemysłu oraz wielbicieli awangardowych, szumiących i mechanicznych, elektronicznych kompozycji. Słychać tu inspiracje wczesnym Kraftwerkiem, ale może to zbyt subiektywne odczucie.

Drumcomputer (Sokil)