Drukuj
Kategoria: Recenzje

Nahash Atrym Productions 2015

Vilgoc - Drzewa

Apetyt na przesterowany do granic absurdu dark ambient; gatunek który prasa, czyli dziennikarze niesłusznie określili jako power noise, czy też power electronics, minął gdzieś około roku 2010! Co ciekawe wokół, skądinąd apetycznych przesterów istnieje mgiełka tajemnicy, bo różni ludzie próbują w rozmaity sposób przypisywać do tego ciekawe filozofie. Wokół tych czasami nieprzyjemnych dla ucha fal roznosi się ideologia, w której za podstawowy termin przyjmuje się moc, ekstremalność, nieprzekraczalność - cokolwiek te terminy znaczą.

Twórców takich jak Dissecting Table, Government Alpha czy modnych ostatnio, bezkompromisowych bocznych przedsięwzięć artystów z Chin, Tajlandii czy Brazylii – dekonstruktorów posiłkujących się wnioskami z prac Goedla nie brakuje. Dobrze się ich też słucha, a niektórych albumów w ogóle nie da się słuchać i tylko ciekawy artwork przemawia do odbiorców; płytka taka po prostu dobrze wygląda na półce! ,,Drzewa'' to długi sześćdziesięciominutowy rozmyty przester, który można śmiało wrzucić do stylistyki ekstremalny hałas, szum itp. Gdzieś w okolicy od około 300 Hz do 2kHz mamy tutaj niedużą lukę, którą mogłyby zapełnić zgośnione częstotliwości! Poza tym, w całym spektrum od 20 Hz do 20000 kHz, jak widać na obrazie – wykresie będącym wyposażeniem Winampa; widać tutaj względną równowagę ... I dlatego tak trudno się to przyswaja – przebrnięcie przez owe sześćdziesiąt minut to relatywnie karkołomne przedsięwzięcie. Prawdopodobnie ,,Drzewa'' nie są czymś ekstremalnym do granic. Autor słyszał już wiele, w tym zupełnie niedorzeczne klimaty z dziwnych zakątków Azji lub Ameryki Łacińskiej – w sumie to w dobie digitalizacji i szybkiego ,,zgrywania'' wiedzy, a więc fragmentów ludzkiego umysłu na dyski serwerów, mamy tu, jak widać z badań, ekstra łatwy dostęp do jakiejkolwiek prawie twórczości – to oczywiste i nie ma sensu tego rozwijać. Pewne uczucie dziwności lub poczucie mocy, oczyszczenia pozostaje jednak kiedy zapoznamy się z ,,Drzewami'' czyli godzinnym i statycznym noise dronem. I prawdopodobnie tutaj widać, iż Vilgoć ma już za sobą wielogodzinne sesje przy urządzeniach, trochę wydawnictw oraz pewną liczbę występów na żywo. Albumu należy ,,słuchać'' tylko na dobrej jakości zestawie hi – fi. Odradzam zapoznawanie się z tym szumem na zamkniętych lub półotwartych słuchawkach. Czasami można chyba przewinąć bardziej statyczne fragmenty tej złożonej fali! To dobrze iż w Polsce gra się takie ciężkie przestery – ale czy ktoś wie (może diabeł) jak prawidłowo to zaszufladkować?

Drumcomputer (Sokil)